Otaczające nas cyfry
Nie trudno jest nam dzisiaj oprzeć się wrażeniu, ze funkcjonujemy w świecie, w którym właściwie w każdym elemencie mamy do czynienia z liczbami, cyframi, numerami. Sęk w tym, że tym lepiej dla nas, im więcej ich zapamiętamy. Numery kont, pinów, dowodów osobistych, nip, pesel, numery telefonów, adresy, daty urodzin, cyfr jest dosłownie mnóstwo, one są wszędzie. Jakby było tego wszystkiego mało, dochodzą do tego także i ceny, straszące nas ze sklepowych półek swoją ilością zer, lub dziewiątkami zdającymi się nie mieć wręcz końca. Cyfry, jeszcze może nawet nie tak dawno temu, kojarzyły się przecież w głównej mierze jedynie z osobami trudniącymi się pracą w banku, tak odpowiedzialną i stresującą przecież. Właśnie, bo pieniądze to przecież równoznaczne są ze stresem – im większa odpowiedzialność finansowa naszego stanowiska, tym coraz częściej pojawiające się depresję, stany lękowe, panika. Po czym poznać, że jest tego zbyt wiele? Zamykając oczy, cóż takiego widzimy. Najczęściej nasze ukochane stanowisko pracy, a na nim sterty dokumentów, pism do… Policzenia, podliczenia, zsumowania, zaraportowania i zrobienia jeszcze z nich sprawozdań. I jak tu nie oszaleć. Trudno się więc dziwić najmłodszym, kiedy próbuje się im wpoić tabliczki mnożenia i inne tajemnicze matematyczne schematy. A to jest przecież tylko dopiero początek.